Thriller! NMC Górnik Zabrze wciąż niepokonany!

Po pięciu wygranych meczach zawodnicy NMC Górnika Zabrze stanęli przed prawdziwym wyzwaniem, które mogło wskazywać kto realnie będzie walczyć za pół roku o medale.

Dlatego emocje sięgały zenity nim jeszcze zabrzmiał pierwszy gwizdek. A potem… – Zrobiliśmy w Superlidze chaos – uśmiechał się trener gospodarzy Rastislav Trtik.
Zaczęło się od bardzo wyrównanej wymiany ciosów. Puławianie bezbłędnie egzekwowali akcje rzutowe. Zabrzanie znów zmarnowali dwie szanse. Szczęśliwie jednak na wysokości zadania stanął Mateusz Kornecki, który obronił Trójkolorowych przed zemstą za błędy w ataku.

W siódmej minucie urazu doznał Alex Tatarincew, który poślizgnął się na naklejce na parkiecie. W jego miejsce wszedł Łukasz Gogola, który widać jeszcze nieco niepewnie czuje się na superligowych parkietach. Po chwili jednak zaskoczył podaniem zza pleców, po którym trzecią bramkę zdobył Szasza Buszkow. Wciąż sposobu znaleźć na niego nie potrafił Daniel Dupjachanec.
Już po chwili fantastycznym podaniem znad ramienia, symulując podanie do przodu, a podając za siebie popisał się Bartek Tomczak, który zaskakująco podał Markowi Daćce. Ten nie zwykł marnować takich okazji! 9:9

Nieco nerwowości wkradło się, gdy Azoty zdobyły dwubramkową przewagę. Zabrzanie długo pracowali nad odrobieniem strat, tym bardziej, że karnego zmarnował Marek Daćko. Na szczęście szybko rzucił Bartek Tomczak, a po chwili kontrę wykorzystał Iso Sluijters. W 27. minucie doszło do nerwowego starcia na kole, po którym długo z parkietu nie podnosił się Michał Adamuszek. Co więcej, gdy już powstał – ujrzał karę dwóch minut. Zrobiło się jednak na tyle gorąco, a do gardeł rzucili sobie Tomczak i Jurecki. Za zachowanie zawodnika Puław sędziowie z Podkarpacia wykluczyli i jego. Po chwili na ławce kar usiadł także i Łyżwa, za atak na twarz Glińskiego. Pomimo przewagi wciąż jednak przeważali goście. Do przerwy schodzili z minimalną przewagą 18:17, a przed szansą powiększenia przewagi stanął Nikola Prce. Nie zdołał jednak przebić się przez mur obrońców.

Jeszcze dobrze nie rozkręciła się druga połowa, a emocje już sięgały zenitu. Zabrzanie nie odpuszczali Azotom nawet przez chwilę, grając jeszcze wyżej w obronie i starając się odcinać resztę zawodników od podań rozgrywających. Świetne dwie akcje Marka Daćki i zaskakujący rzut z biodra Michała Adamuszka prędko przyniosły wynik 22:21. Zabrzanie jednak popełnili kilka błędów. I pomimo skutecznej obrony Mateusza Korneckiego w jednej okazji, rywale trafili trzy razy z rzędu, zdobywając prowadzenie 24:22.
„Na kłopoty… KOPARA!”. Wpierw pięknie rzucił z pozycji, a potem fantastycznie dostrzegł nadbiegającego do kontry Marka i podał mu. Daćce pozostało tylko zdobyć bramkę kontaktową 25:26. Po chwili było znów remisowo! 27:27 po obronie Galii i rzucie Glucha. Po chwili trafił dwa razy Sluijters i już zegar wskazywał 30:28.

Pot lał się z zawodników tak intensywnie, że najwięcej pracy mieli mopperzy przecierający parkiet. Wypracowana przewaga szybko znikała, by znów denerwować się o wynik. W kluczowym momencie, w 58. minucie zabrzanie prowadzili tylko jedną bramką. Witalij Titow stanął przed szansą na wyrównanie z rzutu karnego, ale na wysokości zadania stanął Martin Galia. Co więcej po chwili trafił Alex Tatarincew i znów zabrzanie mieli dwie bramki na swoją korzyść. I pomimo wykończenia akcji przez Nikolę Prce, wynik zwieńczył Michał Adamuszek. Mecz zakończył się 36:34, co dało zabrzanom trzynaste ligowe spotkanie z rzędu, licząc zeszłoroczne rozgrywki.

– Jestem ogromnie zmęczony. Azoty w składzie mają naprawdę potężnych i silnych zawodnicy. Ale dzisiaj zagraliśmy naprawdę dobry mecz i wygraliśmy… – komentował na gorąco najskuteczniejszy zawodnik zabrzan, Iso Sluijters.
– Dużo walki, ambicji i serca. A nasza porażka wynikła z naszych błędów w defensywie. Za słabo wracaliśmy też do obrony i chyba nad tym musimy pracować. Musimy do każdego zespołu podchodzić bardzo zmotywowani, nie bardzo czy to Kielce, czy Płock, czy inni. Musimy walczyć do upadłego. Z meczu na mecz będzie coraz lepiej, musimy wyciągać wnioski z takich spotkań, przeanalizować na chłodno – podsumował postawę Azotów Patryk Kuchczyński.

Zabrzanie z kompletem punktów zajmują topowe miejsce w ligowej tabeli.

NMC Górnik Zabrze – Azoty-Puławy 36:34 (17:18)
NMC Górnik: Galia, Kornecki – Gluch 1, Daćko 5, Fąfara, Tomczak 5, Gromyko, Sluijters 9, Buszkow 5, Tatarincew 6, Gliński 1, Gogola 1, Tokaj, Francik, Adamuszek 3. Trener: Rastislav Trtik
Azoty: Dupjachanec – Kuchczyński 5, Podsiadło, Łyżwa 3, Skrabania 3, Panic 6, Grzelak, Titow 5, Kowalczyk 1, Jurecki 6, Prce 5, Gumiński. Trener: Daniel Waszkiewicz

źródło: handballzabrze.pl