Prawo hazardowe w Polsce a „model duński”. Porównujemy oba rozwiązania

Obowiązujące w Polsce prawo dotyczące branży hazardowej jest dość restrykcyjne. W naszym kraju zgodnie z przepisami działać mogą wyłącznie legalni bukmacherzy z licencją. Jak to wygląda w Danii? Na czym polega rozsławiony „model duński”? Porównujemy oba rozwiązania prawne.

W dyskusjach na temat organizacji prawnej zakładów bukmacherskich często jako idealne rozwiązanie podawany jest tzw. „model duński”. Czy jednak rzeczywiście jest to dobre rozwiązanie? Informujemy, czym charakteryzuje się „model duński” i w jaki sposób funkcjonują w Danii bukmacherzy i inne firmy hazardowe.

Duński wzór

W rozmowach ekspertów i polityków na temat funkcjonowania branży zakładów bukmacherskich, „model duński” pojawia się często w pozytywnym kontekście. Wiele osób uważa, że pod względem regulacji jest on najlepszy na świecie i inne kraje przygotowując rozwiązania prawne branży hazardowej powinny zastosować podobne przepisy. W Danii w trakcie przygotowywania prawa dotyczącego branży bukmacherskiej (ale i całego szeroko rozumianego hazardu) najważniejsze było uwzględnienie interesów wszystkich stron – bukmacherów, graczy i państwa.

Podczas gdy w Polsce uchwalając pod koniec 2016 r. zmiany prawne, postawiono na zwiększenie kontroli państwa nad rynkiem bukmacherskim i hazardowym, który dzięki temu w dużym stopniu został „wyczyszczony” z nielegalnych firm, w Danii wiele lat wcześniej zdecydowano się na liberalizację tego rynku. Nie znaczy to jednak, że bukmacherzy działający w Danii nie muszą uzyskać duńskiej licencji – jak najbardziej istnieje taki obowiązek. Jednak obowiązujące w Danii przepisy są o wiele bardziej korzystne dla firm hazardowych, co powoduje że chętnie występują one o przyznanie niezbędnej licencji.

Kij i marchewka

Duńskie prawodawstwo regulujące zakłady bukmacherskie poprzez liberalne podejście zachęca firmy działające w branży hazardowej do wejścia na rynek, ale jednocześnie korzysta z wielu narzędzi pozwalających na przeciwdziałanie nielegalnym firmom hazardowym (w tym także bukmacherom), którzy nie uzyskali wymaganej licencji. Funkcję nadzorczą nad całą branżą sprawuje Duński Urząd Gier Hazardowych. Duńskie prawo pozwala na blokowanie stron internetowych i usług płatniczych nielegalnym firmom. Z kolei za łamanie prawa przewidziano surowe sankcje. Wszystko to sprawia, że w Danii odsetek szarej strefy działającej wbrew przepisom wynosi zaledwie ok. 5%. Dla porównania, w Polsce pomimo znacznego uszczelnienia rynku jest to nadal… ok. 60%. W Polsce statystyka ta dotyczy wyłącznie firm bukmacherskich, ponieważ inne formy hazardu (np. kasyno online) są zakazane, natomiast w przypadku Danii firmy mogą oferować różne produkty hazardowe, w tym także kasyno i poker.

Bukmacherzy, którzy działają na rynku duńskim, podlegają stawce opodatkowania w wysokości 20%. Jednak nie jest to podatek obrotowy tak jak w przypadku Polski, a tzw. GGR, czyli należności podatkowe płacone są od zysku brutto bukmachera (opodatkowaniu ulega różnica pomiędzy łączną kwotą wpłaconą przez graczy, a wypłaconą przez nich). Pomimo, iż w Polsce podatek wynosi 12% a w Danii 20%, to jednak uwzględniając rodzaj tego podatku (obrotowy w Polsce i GGR w Danii) to ostatecznie opodatkowanie w Danii jest znacznie mniej obciążające dla bukmacherów.

Swoboda działania

W odróżnieniu od polskich regulacji prawnych, gdzie na rynku funkcjonować mogą wyłącznie bukmacherzy posiadający w ofercie zakłady bukmacherskie, w Danii firmy hazardowe mają o wiele większą swobodę, ponieważ oferować mogą również inne gry hazardowe, jak np. kasyno online (ruletka, automaty, blackjack, itp.), poker i inne gry hazardowe. Reklama firm hazardowych, która w Polsce dozwolona jest pod warunkiem spełnienia wielu restrykcyjnych warunków, w Danii jest dozwolona na wiele łagodniejszych zasadach, a sponsoring sportu mocno jest tam rozwinięty (chociaż i w Polsce legalni bukmacherzy mają dużą swobodę w dziedzinie sponsoringu).

„Model duński” z jednej strony tworzy dla firm hazardowych (w tym bukmacherów) przyjazne środowisko prawne i nie wymaga od nich spełnienia wyśrubowanych warunków formalnych, a z drugiej wykorzystuje dostępne rozwiązania w celu wyeliminowania z rynku firm, które pomimo liberalnych przepisów i tak nie przestrzegają prawa i oferują usługi bez zezwolenia. W wyniku tych działań, szara strefa w Danii wynosi zaledwie 5%, co należy uznać za bardzo dobry wynik. Bukmacherom i innym firmom oferującym gry hazardowe po prostu nie opłaca się działać nielegalnie.

Jak to wygląda w Polsce?

Choć podczas prac nad nowelizacją polskiej ustawy hazardowej często pojawiały się pogłoski (nie wiadomo jednak czy faktycznie wprowadzenie takich regulacji było brane pod uwagę) o rozważaniu wprowadzenia przepisów na wzór tych obowiązujących w Danii, to ostatecznie duńska koncepcja nie została w Polsce zastosowana. Postanowiono nie posuwać się aż tak daleko z liberalizacją rynku hazardowego. Polscy legislatorzy wprowadzili jednak do ustawy hazardowej zapis funkcjonujący również w duńskim prawie, a więc umożliwienie blokowania stron internetowych nielegalnym bukmacherom, a także ograniczenie im dostępu do usług płatniczych. W efekcie przełożyło się na to znaczące zmniejszenie szarej strefy na polskim rynku bukmacherskim z 90% do 60%. Zastosowane w Polsce rozwiązania nie zlikwidowały jednak szarej strefy całkowicie, jednak tendencja jest korzystna i być może już niedługo liczba firm działających bez zezwolenia Ministerstwa Finansów będzie marginalna, podobnie jak ma to miejsce w Danii, gdzie przypomnijmy, szara strefa wynosi zaledwie 5%.

Obowiązujące w Polsce prawo umożliwia firmom oferowanie tylko zakładów bukmacherskich, bez możliwości poszerzenia oferty o kasyno online lub poker. To również spora różnica w porównaniu z legendarnym już „modelem duńskim”. W Polsce powinno jednak powstać niedługo jedno legalne kasyno internetowej, ale monopol na nie sprawowało będzie państwo.

Czy to dobrze że nie zdecydowano się w Polsce na wprowadzenie prawa podobnego do tego funkcjonującego w Danii? Zależy jak na to spojrzeć, ponieważ z punktu widzenia gracza oraz firm hazardowych z pewnością „model duński” byłby korzystniejszym rozwiązaniem, z powodu znacznie większej oferty jaką firmy te mogłyby zaoferować graczom. Po wprowadzeniu takich regulacji, prawdopodobnie również liczba bukmacherów (aktualnie w Polsce działa tylko kilku legalnych bukmacherów) byłaby znacznie większa niż obecnie. Możliwe, że zyski budżetowe z odprowadzanych podatków również byłyby wyższe. Jednak… prawo obowiązujące w Polsce ma również swoje zalety, a przede wszystkim jedną główną zaletę – poprzez ograniczenie dostępności do wielu gier hazardowych, takich jak automaty, ruletka czy poker, liczba osób uzależnionych od hazardu powinna być znacznie niższa, niż w przypadku pełnej liberalizacji tego rynku. To z pewnością dobra wiadomość, ponieważ jak tragiczne mogą być skutki uzależnienia od hazardu wiedzą tylko ci, którzy mieli styczność z osobami uzależnionymi. Nie warto wciągać się w żadne gry hazardowe, nawet w postaci zakładów bukmacherskich, które mogą być oferowane w Polsce legalnie wyłącznie osobom pełnoletnim.

(materiał partnera)