Piękny sen trwa. Po sześciu kolejnych wygranych w pierwszej lidze, Górnik wygrał siódmy mecz o punkty z rzędu. I to z kim! Na zabrzańskiej Arenie poległa warszawska Legia. Mistrz Polski przegrał z Górnikiem 1:3.
„Cały świat już wie, Górnik wygrał mecz…” – kibice zaśpiewali tę pieśń siódmy raz z rzędu, pierwszy raz mniej więcej w 90 minucie. Zabrzanie prowadzili 3:1, piłkę w rękach miał fantastycznie usposobiony Tomek Loska, i było pewne, że gospodarze w pierwszym meczu po awansie do ekstraklasy sięgną po trzy punkty.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Mecz obejrzał komplet, blisko 23000 widzów. A gdyby była taka możliwość, to na trybunach zasiadłoby ich znacznie więcej.[/perfectpullquote]Doping był fantastyczny od pierwszej do ostatniej minuty, bo też fani zobaczyli coś, czego nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści.
Pierwsze minuty były spokojne, żadna z drużyn nie wypracowała sobie przewagi, żadna nie stworzyła klarownej sytuacji bramkowej. Do 17 minuty, kiedy Górnik wykonywał rzut rożny. Rafał Kurzawa wrzucił piłkę w pole karne, głową zgrał ją Mateusz Wieteska, a Dani Suarez z kilku metrów trafił pod poprzeczkę. 1:0!
Świetnie grała nasza młodzież w środku pola – Żurkowski i Ambrosiewicz, wielką pracę wykonał Łukasz Wolsztyński. A kiedy już Legii dwa razy udało się wypracować sytuacje strzeleckie, to bezbłędny był Tomek Loska. Kiedy wydawało się, że do przerwy wynik się nie zmieni, zabrzanie przeprowadzili fantastyczną kontrę. „Wolsztyn” piętą zagrał piłkę do Angulo, który niczym rasowy sprinter ruszył ze środka boiska. Dwa razy obejrzał się za siebie, czy nie goni go Jędrzejczyk, a potem technicznym strzałem pokonał Malarza. Bramkarz Legii przy tej sytuacji doznał kontuzji i opuścił boisko. Pierwsza połowa trwała 56 minut!
Trenerzy nie dokonali zmian, a na trybunach w przerwie trwała fiesta. Druga połowa przez kwadrans toczyła się głównie w strefie środkowej, ale w 65 min zabrzanie przeprowadzili kolejną doskonałą akcję. Piłka trafiła kolejny raz do Angulo, który drugi raz znalazł się sam na sam z bramkarzem. I drugi raz strzałem po ziemi trafił do siatki. 3:0! To był nokaut, a to co działo się na trybunach trzeba było… widzieć i słyszeć.
Legia w kolejnych minutach oczywiście opanowała środek boiska, kilka razy była blisko strzelenia gola, ale dokonała tego dopiero w końcówce. Świetnie bronił Loska, doskonale grał duet stoperów, za poświęcenie i walkę cała drużyna zasłużyła na 6 z plusem. Co więcej, nasi piłkarze mieli 2-3 okazje, by zdobyć gola numer cztery. Angulo, Żurkowski, Ledecky…
Ostatnie minuty do doping na stojąco, a kiedy Tomasz Musiał gwizdnął po raz ostatni, stadion „odleciał”. Radość piłkarzy z kibicami trwała jeszcze 20 minut. Mecz oglądał Adam Nawałka i bił brawo drużynie. Górnik w meczu ligowym wygrał z Legią pierwszy raz od ponad pięciu lat, ale też wygrał drugie kolejne starcie z mistrzem Polski. W sierpniu rok temu było 3:2 w Pucharze Polski.
GÓRNIK ZABRZE – LEGIA WARSZAWA 3:1 (2:0)
1:0 – Suarez, 17 min
2:0 – Angulo, 43 min
3:0 – Angulo, 65 min
3:1 – Sadiku, 80 min
(gornikzabrze.pl)