Szczęśliwy finał poszukiwań 69-letniej kobiety. Leżała w krzakach przykryta gałęziami

Przez kilkanaście godzin zabrzańscy policjanci poszukiwali 69-letniej kobiety, której zaginięcie zgłosili jej najbliżsi.

Cierpiąca na zaniki pamięci w nieustalonych okolicznościach wyszła z mieszkania i przez długi czas nie kontaktowała się z nikim. Uratowana została dzięki informacji pasażerki przejeżdżającego przez Zabrze pociągu oraz natychmiastowej reakcji dzielnicowych z komisariatu II Policji.

Do opisanego zdarzenia doszło w czwartek kiedy to późnym wieczorem zabrzańscy policjanci zostali poinformowani o zaginięciu 69-letniej mieszkanki centrum Zabrza. Z informacji uzyskanych od jej krewnych wynikało, że mieszkanie w którym samotnie mieszka kobieta było otwarte. W jednym z pomieszczeń znajdowały się dokumenty kobiety oraz należący do niej telefon komórkowy. Te informacje, jak również fakt iż kobieta jest poważnie chora, potęgowały obawy o jej życie i zdrowie.

Na miejsce interwencji sprowadzono przewodnika wraz z psem tropiącym, jednak praca czworonoga nie przyniosła pozytywnego rezultatu. Upływały godziny, a mundurowi nie potrafili odnaleźć zaginionej. Udało się to dopiero nad ranem. Kilka minut po godzinie 7 dyżurny zabrzańskiej komendy uzyskał informację od pasażerki pociągu relacji Gliwice ? Katowice, że prawdopodobnie w pobliżu szlaku kolejowego widziała leżącą w krzakach kobietę. Mundurowi natychmiast połączyli tę informację z zaginioną.
Choć nie było dokładnej lokalizacji miejsca w którym kobieta miała się znajdować, dyżurny zabrzańskiej komendy w rejon szlaku kolejowego przebiegającego przez dzielnicę Maciejów skierował podległe mu patrole, w tym dzielnicowych z komisariatu II w Zabrzu. Gdy funkcjonariusze zobaczyli kobietę, leżała ona przykryta gałęziami. Nie poruszała się ani nic nie mówiła. Na miejsce wezwano ratowników medycznych, którzy przewieźli wychłodzoną kobietę do szpitala. O fakcie jej odnalezienia powiadomiono rodzinę.

Zabrzańscy policjanci składają wyrazy podziękowania osobie, która zadzwoniła do dyżurnego zabrzańskiej komendy i poinformowała o swoich spostrzeżeniach. Jej postawa przyczyniła się do odnalezienia. Jak zwykle w takich sytuacjach rodzi się pytanie co by było gdyby ?.? Na szczęście ta historia ma swój szczęśliwy finał. (kmp)