Po spotkaniu ze znajomymi zniknął smartfon należący do 54-latki. Sprawę rozwiązał dzielnicowy

fot. zdj. poglądowe/px

Dzielnicowy z trzeciego komisariatu odzyskał skradziony telefon o wartości 700 złotych. Odnalazł go w lombardzie, gdzie w dokumentach z transakcji ustalił także, kto przyniósł go do zbycia.

Po spotkaniu ze znajomymi, które odbyło się w mieszkaniu pokrzywdzonej, 54-latka zauważyła, że ktoś ukradł jej telefon. Smartfon po wyjściu gości po prostu zniknął.

Nikt nie chciał przyznać się do kradzieży, więc kobieta o sprawie postanowiła powiadomić policję. W sprawę zaangażował się dzielnicowy, który w trakcie swoich czynności dowiedział się, iż skradziony telefon został oddany do jednego z lombardów. Telefon został zabezpieczony i zwrócony właścicielce. Wraz z telefonem dzielnicowy zabezpieczył też dokumenty, które wskazują na osobę oddającą telefon pod zastaw – informuje sierż. szt. Sebastian Bijok, oficer prasowy KMP Zabrze.

Osoby zamieszane w sprawę będą dopiero przesłuchiwane. Policjanci przypominają, że paserstwo jest karane zarówno jako wariant umyślny, jak i nieumyślny.

Kluczowe jest to, czy kupujący wiedział lub na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i może przypuszczać, że rzecz pochodzi z czynu zabronionego. Jeśli sprawca to wiedział lub zakładał, że tak mogło być i się z tym godził — mamy do czynienia z paserstwem umyślnym. Grozi za nie do 5 lat pozbawienia wolności (art. 291 Kodeksu karnego). Jeśli sprawca na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i mógł przypuszczać, że rzecz pochodzi z czynu zabronionego — mamy do czynienia z paserstwem nieumyślnym. Grozi za nie do 2 lat pozbawienia wolności (art. 292 Kodeksu karnego) – zaznacza oficer prasowy.

Co ciekawe, oskarżenie o paserstwo nie będzie dotyczyło pracownika lombardu. W sytuacji, gdy oddający przedmiot w zastaw osobnik podał dane osobowe, trudno się spodziewać, że zastawia przedmiot kradzieży.

(żms)/KMP Zabrze
fot. px