Zabrzański Dysten jest liderem wśród polskich firm specjalizujących się w instalacjach audiowizualnych. Ich tablice i telebimy możemy spotkać – dosłownie – wszędzie!
Dysten jest marką spełniającą światowe kryteria w swojej dziedzinie. Jej dokonania zostały zauważone i docenione także za granicą. Jak udało się osiągnąć sukces? O tym rozmawiamy z Pawłem Kryszakiem, dyrektorem generalnym firmy.
Kiedyś modnie było pochwalić się neonem. Dziś modnie pochwalić się LED-ami
Rzeczywiście coś w tym jest. Zwłaszcza przez ostatnie pięć lat tych nośników pojawiło się na ulicach dosyć sporo. Ktoś nawet próbował je ostatnio zliczyć i wyszło, że jest ich w granicach 500, przy czym nie wiem, na ile są to dane precyzyjne, bo stale ich przybywa. Używając tej miary, faktycznie możemy, mówić o rodzącej się modzie. Podyktowanej jednak pragmatyzmem, bo ten nośnik gwarantuje skuteczne dotarcie do klienta.
To jednak nie są rzeczy tanie.
W tej chwili te ceny są relatywnie dużo niższe niż dziesięć lat temu. Dobrej klasy ekran kupimy za rozsądne pieniądze, przy czym technologia w oparciu, o którą ten sprzęt powstaje, gwarantuje jego żywotność i energooszczędność. Drukowanie plakatów być może wciąż jest tańsze, ale ich rozwożenie i rozklejanie jest dużo bardziej czasochłonne.
Zaplecze firmy naprawdę imponuje. Ma to przełożenie na nowych klientów zainteresowanych wdrożeniem waszych rozwiązań technologicznych?
W tej chwili największy odzew notujemy ze strony organizatorów transportu, podmiotów związanych z komunikacją. Jednym z nich jest KZK GOP. Jako podwykonawca dostarczamy tablice informacyjne stawiane w 72 miejscach aglomeracji, także w Zabrzu. Realizujemy również zamówienie dla firmy Qumak S.A. z Trójmiasta, która zajmuje się wdrażaniem projektu Tristar. Jest to ultranowoczesny system zarządzania ruchem, dzięki któremu przejazd przez Trójmiasto będzie znacząco krótszy. Sercem systemu jest centralny komputer, sterujący sygnalizacją świetlną i regulujący jednocześnie ruch pojazdów komunikacji miejskiej.
Dysten ma coraz mocniejszą pozycję poza granicami kraju.
Nasze produkty pojawiły się w Helsinkach i Hanau. W Norymberdze niedawno wygraliśmy przetarg organizowany przez dużego miejscowego przewoźnika na tablice informacji pasażerskiej. Dla Kuwejtu produkujemy profesjonalne tablice wyników, które staną się wyposażeniem 50 nowoczesnych szkół. Naszą rolą jest dostarczanie urządzeń. Kolejny etap pracy wykonują integratorzy, zajmujący się obsługą software?ową.
Realizacja kontraktu na rynku niemieckim ? Norymberdze, to dla polskiej firmy duży sukces. Niemcy uchodzą za wzór profesjonalizmu w kontekście nowych technologii. Wam się udało ich do siebie przekonać.
Mamy z tego niebywałą satysfakcję i motywację. Choć łatwo nie było. Od pierwszych rozmów, cyklu przedstawiania urządzeń demonstracyjnych po finalizację kontraktu minęło ponad półtora roku.
Co przekonało Niemców do polskiej firmy?
Dysponujemy dość unikalną technologią sterowania urządzeniami. W efekcie jesteśmy odpowiedzialni za dostarczanie tablic wraz z systemem dźwiękowym dla potrzeb komunikacji miejskiej w Norymberdze. Po stronie niemieckich partnerów jest integracja naszych produktów z systemami już wykorzystywanymi w lokalnej komunikacji. Przetarg wygraliśmy nie tylko w oparciu o ocenę techniczną i finansową. Wersja demo przez cztery tygodnie stała na ulicach Norymbergii. Obok stały tablice jeszcze czterech innych producentów. Mieszkańcy mieli możliwość głosowania na prezentowane produkty.
Traf chciał, że lokalnej społeczności najbardziej przypadły do gustu rozwiązania oferowane przez Dysten.
Wybór w pełni demokratyczny?
Do tego z prostą i mądrą ideą. Produkt ma przede wszystkim podobać się ludziom. Tak jest znacznie prościej. Rozmawiając wyłącznie z potencjalnym odbiorcą musimy brać pod uwagę, że może nie przekonać się do naszej oferty, nie dlatego, że jest ona gorsza od tej, z której korzysta, ale przede wszystkim ma swoje stare przyzwyczajenie, które trudno jest zmienić. Konsultacja społeczna takie ryzyko eliminuje. Do tego jest obiektywna. Sami tego doświadczyliśmy. W tej chwili już jesteśmy na etapie realizacji tego kontraktu. Pierwsze nasze tablice pojadą do Niemiec już w listopadzie. Ostatnia partia sprzętu pojedzie do Niemiec w maju przyszłego roku.
Wspomniał Pan o przyzwyczajeniach. Doświadczenie pokazuje również, że można je zmieniać. Anglicy dali się przekonać do zmiany tablic manualnych na LED-owe na kortach Wimbledonu.
Nasze tablice trafiły na Wimbledon za pośrednictwem firmy FlightScope Tennis ? właściciela spółki JAGRO EDH z Gliwic, obsługującej duże imprezy tenisowe na świecie. Fakt, to przyzwyczajenie, dość konserwatywne, udało się u Anglików zmienić.
W Polsce powstaje coraz więcej stadionów, dużych hal sportowych. To nisza do zagospodarowania.
Właściwie od tego zaczynaliśmy. Nasze urządzenia są obecne w kilkudziesięciu obiektach w całej Polsce ? od stadionów piłkarskich po areny rozgrywek żużlowych. Nawet ta niewielka tablica, która roboczo została zamontowana na budowanym stadionie Górnika Zabrze została powstała u nas. Realizujemy również zamówienia dla mediów ? jak choćby biznesowej stacji TVN CNBC należącej do grupy ITI oraz dla Giełdy Papierów Wartościowych.
Kontrahent zagraniczny jest bezpieczniejszy niż rodzimy?
Dostawy zagraniczne opierają się na zapłacie przed wysyłką lub akredytywie dokumentowej. W tym drugim przypadku pieniądze są już złożone na rachunku klienta w konkretnym banku, a uruchamia je złożenie dokumentacji w naszym banku. Gwarancją bezpieczeństwa są mocne, zachodnie firmy ? zdywersyfikowane i działające globalnie. One dbają o zachowanie płynności finansowej. W Polsce brak gotówki jest wyczuwalny.
Paweł Kryszak (rocznik 1976) ? pochodzi z Bytomia. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach i zarządzania jakością na Politechnice Śląskiej w Gliwicach.
(TK)