Tak słabego początku rozgrywek ekstraklasy nie miał przez lata żaden mistrz Polski. Poznaniacy, podobnie, jak Górnik, stają twarzą w twarz z widmem gry w strefie spadkowej.
Zarząd klubu ze stolicy Wielkopolski wydał w zeszłym roku na utrzymanie swoich piłkarzy prawie 30 mln zł. O poszczególnych kontraktach wiadomo niewiele, aczkolwiek pensja Szymona Pawłowskiego została ?namierzona? przez dziennikarzy. Piłkarz zarabia około 80 tysięcy złotych miesięcznie. Nie musi nawet żyć oszczędnie, choć klub po fatalnych wynikach w lidze, postanowił zamrozić piłkarzom pensje i to aż do końca roku. Lech co prawda awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale zarobione tam pieniądze nie mają akurat znaczenia, bo jak czytamy w oficjalnym komunikacie wystosowanym przez sterników Kolejorza, mają skoncentrować się na lidze. Choć tu mogą już za wiele nie zwojować, bo czołówka dawno poznaniakom uciekła.
Górnik jedzie do Poznania w roli skazywanego na pożarcie, bo Lech musi szukać punktów za wszelką cenę. Wbrew pozorom, to może być skuteczna broń Trójkolorowych. Udowodniły to zespoły Piasta Gliwice i Podbeskidzia Bielsko-Biała, które strzeliły tam po golu i wywiozły komplet punktów.
Lech kontra Górnik – 26 września, godz. 20.
(TK)