Fałszywi wnuczkowie to już przeszłość. Ich miejsce zajęli fałszywi… policjanci

Mężczyzna podający się za funkcjonariusza policji zadzwonił do 55-letniej kobiety przedstawiając się za speca od tropienia hakerów włamujących się na konta bankowe. Gdyby nie pracownica banku, jego klientka straciłaby oszczędności.

Oszust tak poprowadził rozmowę telefoniczną, że zdołał namówić kobietę, aby wypłaciła pieniądze z banku i przelała na konto w Wielkiej Brytanii. W trakcie rozmowy pokrzywdzona nabrała podejrzeń, czy aby na pewno rozmawia z prawdziwym policjantem.

– Mężczyzna był sprytny. Podał jej imię i nazwisko, a także numer identyfikacyjny i polecił, aby po usłyszeniu sygnału w słuchawce wybrała nr 997. Gdy kobieta wykonała polecenie, przestępca przekierował rozmowę do swojego kolegi, który podszył się pod dyżurnego policji i potwierdził wersję oszusta. W ten sposób przestępcy uwiarygodnili swoją historię, co skutkowało wypłaceniem pieniędzy przez kobietę i przekazaniem ich na wskazane konto. Fałszywy policjant wytłumaczył pokrzywdzonej, że jej działanie pomoże złapać szajkę, a przelane pieniądze niezwłocznie wrócą na jej konto – relacjonuje Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowy zabrzańskiej policji.

Aby się uwiarygodnić, oszust poinformował kobietę, że w wolnej chwili ma udać się na komisariat i podpisać dokumenty zatwierdzające całą operację. W drodze na komisariat kobieta odebrała kolejne połączenie od naciągacza, który tym razem polecił jej wrócić do banku i cofnąć przelew, a następnie przelać pieniądze na inne wskazane konto. Podczas kolejnej wizyty w banku, kasjerka obsługująca kobietę zaczęła podejrzewać, że klientka mogła stać się ofiarą oszustów. W trakcie przeprowadzonej rozmowy utwierdziła się w tym przekonaniu. O całej sytuacji poinformowała swoich przełożonych i zabrzańską policję. Bank zablokował przelew i zwrócił prowizję bankową. Dzięki szybkiej reakcji banku udało się odzyskać całą kwotę. Czynności w sprawie trwają.

(TK)