Dopalacze w sklepie. Sprzedawczyni trzymała je w… torebce

Oficjalnie kupić ich nie można było, ale „zorientowani w temacie”, wychodzili ze sklepu z paczką dopalaczy. Sprzedawczyni miała swój marketingowy sposób na handel niebezpiecznymi dla zdrowia i życia specyfikami.

Sprzedaż dopalaczy odbywała się w jednym z niewielkich, tzw. „kolekcjonerskich” sklepików przy ulicy Wajdy. 20-letnia sprzedawczyni nie trzymała ich jednak w widocznym miejscu, by nie budzić podejrzeń. Na wszelki wypadek chowała je w torebce. Był to sposób na kontrole sanepidu, które niczego nie wykazywały. Młoda kobieta nie spodziewała się, że pewnego dnia jego przedstawiciele pojawią się w sklepie w asyście policjantów.

– W torebce miała schowane 38 paczek z dopalaczami – relacjonuje nadkomisarz Agnieszka Żyłka, rzecznik zabrzańskiej policji.

Wśród pakunków nie było śmiercionośnego „Mocarza”. Skład zabezpieczonych dopalaczy został skierowany do badania laboratoryjnego. Sprzedającej je kobiecie grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

(TK)