Bestie w ludzkiej skórze. Głośny proces dobiega końca [RELACJA]

Ta sprawa wstrząsnęła Zabrzem przed rokiem. Na koczowisku dla bezdomnych przy ulicy Jaskółczej bestialsko zamordowano dwie osoby. Przed Sądem Okręgowym w Gliwicach trwa proces ich oprawców.

Obu ofiarom zadano wiele ciosów obuchem siekiery w głowę, miały pogruchotane czaszki, rany rąbane i tłuczone, doznały silnych obrzęków mózgu.

Bez litości

28-letni Grzegorz M., który prawdopodobnie był inicjatorem obu zabójstw, opowiadał przed sądem o zdarzeniu bez emocji: ?Po pierwszym uderzeniu od góry, głowa jakoś tak dziwnie opadła mu na bok?. ?Położyłem mu na głowę worek i zacząłem uderzać siekierą?. ?Wszedłem do namiotu ale on na zewnątrz wciąż charczał, powiedziałem, że idę go dobić?. To fragmenty jego wyjaśnień.

Pierwsza ofiara to 52-letni mężczyzna znany jako ?Willi?. Zamordowali go 12 stycznia.

? Siedzieliśmy przy ognisku, gadaliśmy, piliśmy denaturat ? relacjonował Grzegorz T.
W pewnym momencie między Willim a Danielem doszło do sprzeczki. Grzegorz wstał, by sprawdzić co dzieje się na przebiegającej w pobliżu ulicy.

? I co? ? miał go zapytać Daniel.
? Spokój, to wal! ? usłyszał w odpowiedzi.

Według Grzegorza pierwsze dwa uderzenia obuchem zadał Daniel. Potem on przejął siekierę. Zwłoki przeciągnęli kilkanaście metrów za obozowisko i zakopali w płytkim dole. Zakrwawiony fotel i czapkę spalili w ognisku.

6 marca 2014 roku dokonali kolejnej zbrodni. Zabili 45-letniego Eryka, który był jednym z bywalców koczowiska. Datę zapamiętali, bo dzień wcześniej, u kolegi mieszkającego w pobliżu, oglądali mecz Polska ? Szkocja. Po meczu pili denaturat na koczowisku. 45-latek rano zdążył jeszcze pojechać na śmietniki w swoim rejonie. Gdy wrócił, obok ogniska siedział Grzegorz. Doszło między nimi do sprzeczki. Miał pretensje o to, że Grzegorz zgubił jego wózek, choć obiecał, że przypilnuje go w czasie gdy Eryk będzie siedział. Hałas obudził Daniela, który wyszedł z namiotu. Wypomniał Erykowi, że ten kilka dni wcześniej nie rozliczył się z pieniędzy jakie Daniel dał mu na alkohol i papierosy. Doszło do szarpaniny.

Po kilkunastu minutach Daniel miał wyjąć z kieszeni kupioną niedawno na targowisku latarkę z paralizatorem. Obezwładnił go, po czym wziął biały worek położył ofierze na głowę i bił siekierą. Mężczyzna zmarł.

Prokurator chce dożywocia

Podczas ostatniej rozprawy – Grzegorz M. zawnioskował o karę dla siebie – 25 lat pozbawienia wolności. Proces ruszył bowiem jeszcze przed wejściem w życie, obowiązującej od 1 lipca, nowej procedury karnej. Prowadzony jest zgodnie ze starymi przepisami, ale część nowych regulacji można w nim uwzględnić. Jedną nich jest możliwość zaproponowania wysokości wyroku. Może to zrobić oskarżony. Jeśli propozycję zaakceptuje sąd i prokurator to przewód sądowy zostaje zamknięty.

28-latek odpowiada przed sądem za dwa zabójstwa i kilka rozbojów w sklepach. Terroryzował ekspedientki nożem domagając się pieniędzy. Jego wniosek był tak sformułowany, że karą za wszystkie te przestępstwa byłoby 25 lat więzienia. Poparł go obrońca. Za odrzuceniem wniosku był prokurator, który powiedział, że zgodzi się pod warunkiem, że łączną karą dla Grzegorza M. będzie dożywocie.

Podczas rozprawy wysłuchano także dodatkowej opinii biegłej psycholog o drugim oskarżonym, Danielu T. Mężczyzna ma organicznie uszkodzony ośrodkowy układ nerwowy. Przyczyną jest stałe spożywanie alkoholu oraz wielokrotne urazy głowy. Gdy jest pijany ma ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem i rozumienia swoich czynów. Mogłoby to być podstawą do starania się o łagodniejszy wyrok ale biegła, odpowiadając na pytanie prokuratora powiedziała, że 39-latek z pewnością zdaje sobie sprawę z tego jak działa na niego alkohol.
O dodatkową opinię psychologiczną dla swojego klienta wystąpiła adwokat broniąca Grzegorza M. Uważa ona, że opinie, które są już w materiałach dowodowych nie zawsze są jasne, przede wszystkim nie wiadomo czy 28-latek nie cierpi na chorobę psychiczną.

Kolejną, najprawdopodobniej ostatnią rozprawę zaplanowano na 9 września.

(TK)