Złe dobrego początki. Sandecja pokonana po raz trzeci. Mamy lidera!

W Niecieczy zobaczyliśmy dwa oblicza Górnika. Drużyna w drugiej połowie pokazała, że nieprzypadkowo jest liderem ekstraklasy.

Górnik trzeci raz w tym roku grał z Sandecją. I trzeci raz wygrał. Wiosną w pierwszej lidze, kilka tygodni temu w Pucharze Polski, a teraz w ekstraklasie, gdzie nasi piłkarze grali z Sandecją po raz pierwszy w historii.

W porównaniu do poprzedniego meczu do składu wrócił Dani Suarez – wtedy pauzował za kartki, z z kolei w drugiej linii nie wyszedł poturbowany przed tygodniem Szymon Żurkowski. To nie było dobre 45 minut w wykonaniu naszych piłkarzy. Sandecja grała bardzo agresywnie, często na pograniczu faul, ale też szybciej, dokładniej i skuteczniej.

Pierwszy raz groźnie pod bramką Górnika było już w 3 minucie, na szczęście piłka nie dotarła do napastnika gospodarzy. Górnik rzadko zagrażał bramce Gliwy, który musiał interweniować tylko raz, po strzale Rafała Kurzawy zza linii pola karnego. Po 30 minutach prowadzenie objęli gospodarze. Zabrzanie z dalekiej podróży wrócili w 44 min, kiedy strzał Danka minimalnie minął poprzeczkę. Odetchnęliśmy wtedy z ulgą…

Co może się zmienić w trakcie 15 minut? Okazuje się, że wszystko, choć trener Brosz dokonał tylko jednej zmiany. Za Macieja Ambrosiewicza wszedł Szymon Żurkowski, który dał drużynie jakość w środku pola. Ale też cały zespół zagrał o dwie klasy lepiej niż przed przerwą. Sygnał, że tak będzie dostaliśmy już w 40 sekundzie, kiedy Gliwa obronił strzał Damiana Kądziora.

Górnik lepiej operował piłką, grał szybciej i dokładniej, przede wszystkim jednak podjął z Sandecją walkę o każdy metr boiska. Piłka często była w polu karnym Sandecji, a gol, na którego Górnik zasłużył padł w 57 minucie. Koj dośrodkował piłkę z lewej strony, Angulo oddał strzał głową, który obronił Gliwa. Na szczęście w polu karnym znalazł się Szymon Matuszek, który z bliska skierował piłkę do siatki. To pierwsze trafienie kapitana w lidze, choć warto pamiętać, że Sandecji gola już strzelił. W Pucharze Polski.

Górnik poszedł za ciosem. Wciąż dominował, a w 62 minucie przeprowadził akcję godną lidera. Kurzawa ze strefy środkowej zagrał doskonałą prostopadłą piłkę do Angulo. Igor minął przed polem karnym dwóch rywali i technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce. Majstersztyk! I czternasty gol w sezonie. Górnik kontrolował mecz, Sandecja – w drugiej połowie grała z silnym wiatrem – starała się zaskoczyć Loskę tylko dwoma strzałami z dystansu.

Więcej okazji mieli zabrzanie, którzy często przejmowali piłkę w strefie środkowej i wyprowadzali groźne ataki. W 89 minucie po fantastycznej akcji Ledecky-Żurkowski-Angulo, ten ostatni był sam przed Gliwą. Tym razem piłka nie wpadła do siatki. Kilka minut później rozpoczął się taniec radości zabrzan i około 200 kibiców Górnika, którzy pojechali do Niecieczy, gdzie Górnik w tym roku wygrywał już dwukrotnie. Mamy lidera, wciąż jesteśmy zespołem, który strzelał gole we wszystkich meczach, na wyjazdach zabrzanie wygrali po raz trzeci w sezonie. A przed nami mecz z Lechem, na który od ponad tygodnia nie ma w kasach biletów. Stawka? Mistrz jesieni…

Liczba – 30

Tyle goli strzelili już zabrzanie w tym sezonie. Robili to w każdym meczu jesieni. Wcześniej często po stałych fragmentach gry. Teraz? Pięć ostatnich trafień Górnik uzyskał z akcji.

SANDECJA NOWY SĄCZ – GÓRNIK ZABRZE 1:2 (1:0)

1:0 – Piter-Buczko, 30 min (głową)
1:1 – Matuszek, 57 min
1:2 – Angulo, 62 min

Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 1448.

żródło: gornikzabrze.pl