Zaczęło się dobrze, skończyło bardzo źle. Górnik Zabrze rozbity w Płocku

Dwa razy zabrzanie obejmowali prowadzenie na stadionie Wisły, jednak w drugiej połowie Tomasz Loska trzy razy wyciągał piłkę z siatki.

W takim zestawieniu Górnik jeszcze nie grał. Na lewej obronie wystąpił debiutujący 18-letni Łukasz Gryszkiewicz, na środku defensywy debiutujący 21-letni Paweł Bochniewicz, obok niego nominalny defensywny pomocnik Szymon Matuszek. W porównaniu do „żelaznej” obrony z jesieni na boisko wyszedł tylko Adam Wolniewicz. Mateusz Wieteska i Dani Suarez pauzowali za kartki, a Michał Koj leczy uraz. Na boisko nie wyszedł też Rafał Kurzawa, który zaczął mecz na ławce.

Mimo to zaczęło się bardzo dobrze. Dzięki Damianowi Kądziorowi i… kiksowi bramkarza Wisły. Pomocnik Górnika dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, Niemiec minął się z piłką, a ta wpadła do siatki.
Sędzia początkowo gola nie uznał, ale na szczęście na podstawie systemu VAR zmienił zdanie. Początek był więc wyborny, ale z prowadzenia cieszyliśmy się ledwie kilka minut. Szymański zagrał świetną piłkę do bardzo szybkiego Michalaka, który nie dał się dogonić Matuszkowi i wykorzystał sytuację sam na sam z Tomaszem Loską. Pierwsza połowa do końca była wyrównana. Wielu sytuacji bramkowych nie oglądaliśmy, ale było dobre tempo, sporo walki, kilka dobrych akcji z obu stron. Zabrzanie oddali nawet więcej strzałów na bramkę gospodarzy.

Przed drugą połową można było być optymistą. Mało tego, Górnik szybko drugi raz objął prowadzenie. Kądzior kolejny raz dogrywał piłkę z wolnego w pole karne, gdzie drugi raz błąd popełnił bramkarz. Niemiec nie zdołał złapać piłki, a bardzo przytomnie zachował się Łukasz Wolsztyński. Zwód, strzał i 2:1 dla Górnika. Niestety, zabrzanie stracili prowadzenie już po 100 sekundach. Chwila nieuwagi w polu karnym, ładny strzał Jose Kante i w 52 min było już 2:2. Od tego czasu z każdą minutą przewagę uzyskiwali gospodarze. Najładniejszy gol meczu to trafienie Szymańskiego na 3:2 – z ponad 20 metrów idealnie przy słupku. Niewiele dały zmiany, Górnik nie stwarzał zagrożenia pod bramką Daehne. W końcówce Kante trafił po raz drugi, w kolejnej sytuacji zabrzan uratowała poprzeczka.

To trzecia porażka z rzędu i drugi kolejny mecz, w którym Górnik stracił cztery gole. Co prawda kartki eliminują z kolejnego meczu Szymona Żurkowskiego, ale do dyspozycji trenera powinni już być Wieteska, Suareza, Koj, czas działa też na korzyść długo leczących kontuzje Matuszka i Kurzawy. Wierzymy, że Górnik szybko wróci na właściwe tory. Kolejny mecz gramy 19 lutego z Niecieczą na Roosevelta.

WISŁA PŁOCK – GÓRNIK ZABRZE 4:2 (1:1)

0:1 – Kądzior, 12 min (wolny)
1:1 – Michalak, 18 min
1:2 – Ł. Wolsztyński, 51 min
2:2 – Kante, 52 min
3:2 – Szymański, 66 min
4:2 – Kante, 82 min

Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 4367.

(gornikzabrze.pl)