Trzaskający mróz nie zniechęcił ponad 6 tysięcy kibiców. Bramek jednak nie zobaczyli

Zabrzanie w tym roku nie stracili jeszcze gola na Roosevelta. Tym razem nie znaleźli też sposobu na bramkarza gości. To pierwszy wynik 0:0 w meczu z udziałem Górnika w tym sezonie.

Przede wszystkim wielkie uznanie należy się tym wszystkim kibicom, którzy mimo ponad 10 stopni poniżej zera zdecydowali się przyjść na stadion. Co zobaczyli na boisku? Na pewno nie był to mecz, który na długo pozostanie w pamięci. I nie był to tak dobry mecz zabrzan, jak trzy dni wcześniej we Wrocławiu.

GÓRNIK ZABRZE – POGOŃ SZCZECIN 0:0

Marcin Brosz wystawił taką samą jedenastkę jak przeciwko Śląskowi, choć do końca nie było pewności czy urazy wyleczą Szymon Żurkowski i Dani Suarez. Ostatecznie zagrali, choć tylko 45 minut.

Początek był obiecujący. Już w 2 minucie po dobrej akcji strzał oddał Maciej Ambrosiewicz. Piłka minęła słupek. Załuska musiał bronić strzały Wolsztyńskiego i Angulo, trochę pracy miał też Tomasz Loska. Zabrzanin, który jesienią zagrał świetny mecz w Szczecinie, bronił w środę bezbłędnie. Trzeba też pochwalić Pogoń, która potwierdziła, że w ostatnim okresie jest jedną z ciekawszych drużyn w lidze. Goście grali szybko, dobrze organizowali się po przejęciu piłki i nie pozwolili zabrzanom na wyprowadzania szybkich ataków.

Niewiele zmieniło się po przerwie. Pogoń była częściej przy piłce i stwarzała groźniejsza okazje do strzelenia gola. I tym razem Loska był na posterunku, bardzo ofiarnie grali też defensorzy – Wieteska i Bochniewicz. Dodajmy, że Wieteska zaczął mecz na prawej obronie, jednak po przerwie zajął miejsce Suareza.

Choć Górnikowi stwarzanie okazji przychodziło tym razem ze sporym trudem, to w 59 minucie mogli zapewnić sobie trzy punkty. Wolsztyński dostał świetne podanie od Ambrosiewicza, uwolnił się spod opieki obrońcy i był sam na sam z Załuską. Mało tego, po lewej stronie biegł Angulo. „Wolsztyn” zdecydował się jednak na strzał, a piłka minęła słupek. Lepszej okazji Górnik już nie miał, za to Pogoń, szczególnie między 65 a 80 minutą miała sporą przewagę w środku pola i kilka razy było bardzo „gorąco” pod zabrzańską bramką.

Punkt trzeba przyjąć z szacunkiem. Nikt nie doznał kontuzji, nikt nie będzie pauzował za kartki, więc trzeba się koncentrować już wyłącznie na sobotnich derbach z Piastem w Gliwicach. Cieszy, że w trzech ostatnich meczach Górnik stracił tylko jednego gola. Jedno jest pewne. W tak niskiem temperaturze prawdopodobnie bardzo długo nie spotkamy się na Roosevelta.

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 6254.

(gornikzabrze.pl)