Ogromny niedosyt po meczu z Koroną. Zwycięstwo wydawało się pewne, zamiast tego jest remis

Po 45 minutach Górnik zasłużenie prowadził 3:1 i wydawało się, że ma wszystkie karty w ręku. Goście odrobili jednak straty.

Górnik wciąż jest niepokonany na własnym boisku w tym sezonie, jednak po meczu wszyscy gracze czuli ogromny niedosyt. – W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze. W drugiej? Jak nie my – przyznał po spotkaniu Mateusz Wieteska. To zdanie dokładnie oddaje to, co oglądaliśmy na boisku. Dodajmy, że po raz kolejny na obiekcie zasiadł komplet widzów, w tym między innymi Andrzej Szarmach, Adam Kompała i Łukasz Piszczek.

Co zobaczyli w pierwszej połowie? Świetną i skuteczną grę Górnika. Pierwszy gol padł już w 6 minucie. Pressing na połowie rywala zakończył się zagraniem piłki od Łukasza Wolsztyńskiego do Damiana Kądziora. Ten ubiegł obrońcę i trafił na 1:0.

Górnik grał świetny mecz. Szybko, agresywnie w drugiej linii, nie pozwalał rywalowi w zasadzie na nic. Strzał Rafała Kurzawy z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę, a w 25 minucie stadion „odleciał” po strzale Igora Angulo. Hiszpan idealnie przymierzył z 18 metrów, piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Od 35 minuty przeważać zaczęli goście, którzy w 41 min strzelili kontaktową bramkę. W zasadzie Tomka Loskę pokonał Szymon Matuszek, bo to od niego pechowo odbiła się piłka w polu karnym. Jak pech to pech. Odpowiedź zabrzan była jednak fantastyczna. Łukasz Wolsztyński wywalczył piłkę, zagrał do Kądziora i było 3:1. Wynik doskonały, gra bardzo dobra…

Niestety, po przerwie z każdą minutą coraz więcej do powiedzenia mieli goście. W 52 min opuścił boisko z urazem Szymon Żurkowski, co spowodowało przetasowania w ustawieniu.

Adam Wolniewicz, który zaczął mecz na środku obrony przeszedł na prawą stronę, jego miejsce zajął Szeweluchin, do środka został przesunięty Maciej Ambrosiewicz. Zabrzanie mieli jednak problem z prowadzeniem gry, przegrywali „drugie” piłki, nie stwarzali okazji bramkowych, bardzo szybko piłka wracała w nasze pole karne. Korona przeważała i w 73 min cieszyła się z drugiego gola – strzał z linii pola karnego znalazł drogę do siatki.

Górnik miał jednak piłkę „meczową” W polu karnym fantastycznie zachował się Marcin Urynowicz, który jak na tacy wyłożył piłkę Angulo. Hiszpan był 10 metrów przed bramką, mógł wybierać róg, jednak trafił w bramkarza. Mogło być po meczu…Gol nie padł, za to kilka minut później po akcji prawą stroną z bliska pokonał Loskę Kiełb. Kolejny raz w meczu z udziałem zabrzan padło mnóstwo goli, drugi raz w tym sezonie nasi piłkarze nie wygrali meczu, w którym prowadzili 3:1. Niedosyt jest więc spory, choć każdy punkt trzeba szanować. Teraz czas na mecz pucharowy w Chojnicach.

GÓRNIK ZABRZE – KORONA KIELCE 3:3 (3:1)

1:0 – Kądzior, 6 min
2:0 – Angulo, 25 min
2:1 – Matuszek, 41 min (samobójcza)
3:1 – Kądzior, 45 min
3:2 – Cvijanović, 73 min
3:3 – Kiełb, 84 min

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów na stadionie: 22708.
(gornikzabrzw.pl)