NMC Górnik Zabrze kończy sezon. Ponownie zadecydował jeden słabszy mecz

Po pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu NMC Górnik Zabrze zanotował zwycięstwo z MMTSem Kwidzyn. Dwie bramki zaliczki to jednak za mało, by mieć pewność awansu do czołowej czwórki PGNiG Superligi, dlatego mecz rozgrzewał kibiców już na kilka dni przed pierwszym gwizdkiem.

Mecz rozpoczął się od pierwszego podania w wykonaniu Yarika Buszkowa i Jaromira Gromyko, synów naszych białoruskich zawodników. Ojciec Yarika już po chwili musiał sporo się napracować w walce z Michałem Peretem w obronie. Szansy na otwarcie wyniku w kontrze jednak nie wykorzystał dzięki dobrze wracającym zawodnikom gości. Trafił jednak Marek Daćko. Seria trzech bramek z rzędu MMTSu dała jednak wynik 1:3 w szóstej minucie. Zabrzanom brakowało dobrej komunikacji w ataku. Zaporą dla zabrzan był również Krzysztof Szczecina w bramce, który bardzo dobrze przygotował się do meczu i bronił kolejne próby wykończenia ataku pozycyjnego przez Iso Sluijtersa czy Michała Adamuszka. W końcu gospodarze zaliczyli dwa trafienia, ale kolejne odpowiedzi kwidzynian dawały im bezpieczną trzybramkową przewagę.

Kwidzynianie atakowali długo, męcząc obronę Trójkolorowych i rzucając dopiero, gdy sędziowie podnosili ręce na znak upływającego czasu. Karny Tomczaka, trafienie Sluijtersa z pozycji i kontra Czuwary dała wreszcie w 24. minucie upragniony remis.

Wtedy zapadła cisza, bo po solowej akcji na parkiet upadł Rafał Gliński. Nie był w stanie stanąć na prawej nodze i jego dalszy występ stanął pod znakiem zapytania. Po wznowieniu gry seria trzech szybkich trafień z rzędu Roberta Orzechowskiego dała MMTSowi znów prowadzenie trzema trafieniami, 9:12. Zrobiło się niebezpiecznie i celem na ostatnie dwie i pół minuty pierwszej połowy było odrobienie straty. Dlatego trener Trtik poprosił o czas. Jego rady minimalnie zmniejszyły szansę, a pierwsza połowa zakończyłą się 11:13, dając absolutnie remisowy wynik po 90 minutach. Przed Górnikiem było najważniejsze 30 minut w tym sezonie…

10 minut przerwy nasmarowało górniczą maszynę na tyle, by po nieco dwóch minutach wywalczyć remis. Również obrona zmieniła się kompletnie. Zabrzanie zagrali w formacji 4:2. Trener postawił wszystko na szali, decydując się, żeby Iso SLuijters grał róœnież w defensywie. Atakiem zaczął zarządzać Michał Adamuszek, na lewej połówce wystąpił Łukasz Gogola i przywitał się dwoma ważnymi trafieniami. Najważniejsze było, by wygrać tę połowę. RówPo chwili obrona przeszła w w 5-1 z wysuniętym Czuwarę, który odcinał PotoczAdamskiego. Dwie próby Iso Sluijtersa odbił jednak świetnie dysponowany Szczecina. Odbił także karny w wykonaniu Bartka Tomczaka. Goście jednak trafiali i na 10 minut przed końcem było 18:23. Zabrzanom kompletnie odcięło prąd, gdy dwa razy trafił Andrzej Kryński… Goście do 53. minuty zdołali wypracować już solidną zaliczkę ośmiu bramek i spokojnie kontrolowali spotkanie. Na nic zdał się zryw pod koniec spotkania. Pomimo pięciu bramek zabrzan, na które Kwidzyn odpowiedział tylko raz, to goście z Pomorza świętowali awans do czołowej czwórki rozgrywek. Zabrzan czeka teraz czteromiesięczny rozbrat z ligowymi parkietami…

NMC Górnik Zabrze – MMTS Kwidzyn 26:31 (11:13)

NMC Górnik: Kornecki, Galia – Gluch, Daćko 4, Tomczak 3, Gromyko, Sluijters 7, Czuwara 2, Pawelec, Buszkow 3, Gliński, Gogola 4, Kubała, Adamuszek 3. Trener: Rastislav Trtik

Kary: 10 minut (Daćko 2, Pawelec 2, Kubała)

Czerwona kartka: Marek Daćko

MMTS: Szczecina, Dudek – Orzechowski 5, Kryński 5, Krieger 4, Peret 2, Adamski 3, Szczepański 2, Rosiak, Nogowski 2, Potoczny 5, Landzwojczak 1, PRzytułą 2. Trener: Tomasz Strząbała

Kary: 16 minut (Krieger, Peret, Rosiak 2, Nogowski, Landzwojczak, Przytuła 2).

źródło: handballzabrze.pl
foto: Krzysztof Kuroń