Nieciecza zdobyta! Po golach Kądziora i Łukasza Wolsztyńskiego Górnik wygrywa 2:1.

W czwartym meczu wyjazdowym w tym sezonie piłkarze Górnika Zabrze odnieśli pierwsze zwycięstwo. Również po raz czwarty w historii graliśmy z Niecieczą. Wygraliśmy po raz pierwszy.

Marcin Brosz w porównaniu do wygranego meczu z Płockiem dokonał tylko jednej, wymuszonej zmiany. W miejsce Igora Angulo wszedł Rafał Wolsztyński. Hiszpan mecz oglądał z ławki, a w ataku pierwszy raz w tym sezonie zagrali bracia Wolsztyńscy. Niestety, Rafał nie dotrwał nawet do przerwy, bowiem opuścił boisko z urazem. Okazało się jednak, że bez Igora też możemy wygrywać mecze.

Pierwszy kwadrans to przewaga gospodarzy, którzy w 7 minucie mogli objąć prowadzenie. Piłkę w ostatniej chwili niemal z linii bramkowej wybił Szymon Matuszek. Z czasem jednak coraz lepiej zaczęli sobie poczynać podopieczni trenera Brosza. Zabrzanie częściej przejmowali piłkę w strefie środkowej, grali agresywniej i co najważniejsze, zaczęli prostymi środkami przedostawać się pod bramkę gospodarzy. W 17 min Rafał Kurzawa znalazł się na lewej stronie boiska. Przejął piłkę, dograł ją po ziemi przed pole karne, a Damian Kądzior idealnie trafił w „okno”. To ósma w tym sezonie asysta Kurzawy i pierwsze ligowe trafienie Kądziora w karierze.

Górnik poszedł za ciosem i w ciągu pięciu kolejnych minut stworzył dwie wyborne okazje do podwyższenia wyniku. Najpierw zagrania Kurzawy na gola nie zamienił Rafał Wolsztyński – piłka minęła słupek, a po chwili Wolsztyński idealnie dograł piłkę do Kurzawy. Strzał tego drugiego obronił jednak Jan Mucha. Po kilku kolejnych minutach głową strzelał Wieteska, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. Był to kwadrans świetnej gry zabrzan i można tylko żałować, że nie padł w tym czasie drugi gol.

Zemściło się to, kiedy Tomasza Loskę pokonał Stefanik. Zabrzanie zostawili Słowakowi zbyt dużo miejsca na oddanie strzału, choć trzeba przyznać, że lob gracza z Niecieczy był perfekcyjny. Piłka wpadła Losce „za kołnierz”, idealnie pod poprzeczkę. Kilka minut później Stefanik mógł dać gospodarzom prowadzenie – tym razem też lobował Loskę, ale obok słupka.

Mecz był żywy, na boisku sporo się działo, jeszcze do przerwy niezłe sytuacje mieli Kądzior, Żurkowski i Matuszek. W decydujących momentach brakowało jednak dokładnego dogrania.

Pierwszą dogodną okazję po przerwie stworzyli gospodarze. Po rzucie rożnym strzał głową Putnicewa trafił w słupek. W 63 min zabrzanie powinni prowadzić 2:1. Centra Kurzawy z rożnego, strzał głową Wieteski i… kapitalna interwencja Jana Muchy. Po kilku minutach Mucha kolejny raz ratował swój zespół po strzale głową Matuszka. Co się odwlecze… W 70 min Górnik w ciągu 2 minut wykonywał trzy rogi. Ten trzeci Kądzior. Strzał głową po jego dośrodkowaniu oddał Suarez, lecącą do bramki piłkę Piątek odbił wprost pod nogi Łukasza Wolsztyńskiego, który z kilku metrów trafił do siatki.

Tomek Loska długo był bez pracy, jednak w 78 min kapitalnie obronił silny strzał Stefanika z 20 metrów. Górnik kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń, a w 87 min blisko strzelenia trzeciego gola po indywidualnej akcji był Żurkowski. Ograł przy linii bocznej dwóch rywali, a Mucha musiał wybijać piłkę na róg. Najpierw porażka, potem dwa pechowe remisy, w końcu wygrana. Trzeba też podkreślić świetną pracę arbitra, Mariusza Złotka. Nie tylko dlatego, że pierwszy raz w tym sezonie rywal zabrzan nie wykonywał rzutu karnego.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Górnik Zabrze 1:2

0:1 – Kądzior 20′
1:1 – Stefanik 37′
1-2 – Ł. Wolsztyński 70′

(gornikzabrze.pl)