Górnik – Korona 1:1. Pełne trybuny i najmłodszy skład w historii Górnika w Ekstraklasie

fot. gornikzabrze.pl

Marcin Brosz wystawił być może najmłodszą drużynę w historii występów Górnika w ekstraklasie. Średnia wieku piłkarzy, których wystawił do gry trener Brosz wynosiła nieco ponad 20 lat.

Można w ciemno przyjąć, że tego wyniku długo w ekstraklasie nikt nie pobije. Pięciu piłkarzy miało status młodzieżowca, a najstarszy był Michał Koj. 25-latek założył opaskę kapitana.

Na trybunach zasiadło blisko 17000 widzów, co z kolei jest najwyższą frekwencją w pierwszej kolejce. [perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Jeżeli ktoś myślał, że „chłopcy z Zabrza” nie wytrzymają ciśnienia, to musiał być pozytywnie zaskoczony. [/perfectpullquote]

Górnik grał konsekwentnie, agresywnie i odpowiedzialnie. Efektem było sporo przechwytów piłki w strefie środkowej i szybko wyprowadzane ataki. Przed przerwą naprawdę bliscy strzelenia gola byli przede wszystkim Szymon Żurkowski i Marcin Urynowicz. Ich strzały obronił bramkarz z Kielc. Świetnie radził sobie szybki Daniel Smuga, którego nie byli w stanie zatrzymać defensorzy z Kielc. Tomasz Loska przed przerwą w zasadzie nie był zmuszony do poważnej interwencji.

Schodzących do szatni piłkarzy żegnały brawa, a 14… sekund po wznowieniu gry stadion „odleciał”. Górnik wznowił grę, po chwili Żurkowski zagrał piłkę do „Uryna”, a ten na jeden kontrakt fantastycznie podał ją do Smugi. Szybki rajd z piłką, strzał przy słupku i było 1:0! To drugi kolejny gol Smugi dla Górnika, ale pierwszy w lidze. W czwartek młody napastnik zdobył gola w Kiszyniowie.

Górnik chciał pójść za ciosem. Kolejne minuty to wciąż szybka i agresywna gra, kilka razy zrobiło się gorąco pod bramką kielczan. Gościom trzeba jednak oddać, że około 55 minuty zaczęli przejmować inicjatywę w środku pola. Z bardzo dalekiej podróży wróciliśmy, kiedy mający przed sobą niemal pustą bramkę Gardawski strzelił obok słupka. Korona wyrównała w 61 minucie. Zaczęło się od prostej straty piłki w środku pola, goście wyprowadzili szybki atak, a dogranie piłki z prawej strony na gola zamienił Jukić. Kielczanie poczuli „krew”, a gra zabrzan, którzy w meczu przebiegli blisko 8 km więcej i mieli w nogach mecz oraz podróż do Kiszyniowa, musiała drogo kosztować. Na szczęście w bramce fantastycznie spisywał się Tomek Loska. „Gienek” trzy razy wybornie ratował zespół przed utratą gola, a jednak z tych interwencji – obroniony strzał głową z 5 metrów – jest interwencją kolejki. My szukaliśmy szans w szybkich atakach. Dwa razy miał szansę Jimenez, świetna była akcja Żurkowskiego, a „piłkę meczową” miał Maciek Ambrosiewicz, który sam nie mógł uwierzyć, że nie trafił do siatki.

Remis trzeba przyjąć z pokorą. To trzeci w tym sezonie mecz bez porażki, trzeci ze zdobytym golem. Kibice dziękowali piłkarzom za walkę. I słusznie, bo z tej mąki będzie chleb. Mamy punkt, zobaczyliśmy najmłodszy zespół, być może w całej ligowej historii Górnika, i już czekamy na czwartkowe starcie z Trencicem w eliminacjach Ligi Europy. Ten mecz po prostu trzeba zobaczyć!

GÓRNIK ZABRZE – KORONA KIELCE 1:1 (0:0)

1:0 – Smuga, 46 min
1:1 – Jukić, 62 min

Widzów na trybunach: 16683.

(gornikzabrze.pl)